Wakacje, upragniony i wyczekiwany urlop. Czasem w wersji all inclusive w egzotycznym miejscu, czasem objazdówka lub wędrówka po górach. Obojętnie jaką formę wypoczynku wybierzesz, nie musisz wracać z urlopu z nadprogramowymi kilogramami. Wiadomo, że wolny czas sprzyja jedzeniu, piciu i „odpuszczeniu sobie”. Spokojnie, można troszkę sobie pofolgować, ale bez późniejszych wyrzutów sumienia. Jak to zrobić?
1. All inclusive? Ok, ale z głową. Wiele osób decyduje się na pełne wyżywienie podczas wyjazdu i nie widzę w tym nic złego. W cenie są napoje, które podczas upałów są konieczne, no i oczywiście wszystkie posiłki. Pokusą jest oczywiście to, że mamy dostęp do jedzenia, do duuużej ilości jedzenia, oczami zjadamy wszystko, a na talerz nakładamy kolejne łyżki. Ale wystarczy racjonalne podejście do tematu. Jak? Do picia zawsze wybieraj wodę, nie pij kolorowych napojów, to sam cukier, w dodatku takie napoje nie gaszą pragnienia w upały. Na talerz nakładaj takie porcje, jakie zwykle jadasz, nie nakładaj całej góry jedzenia tylko dlatego, że jest ono dostępne i „zapłacone”. W większości hoteli serwowane są dania lokalne i kuchnia kontynentalna, zwykle są też do wyboru warzywa i sałatki. Połową porcji niech będą warzywa. Zrezygnuj z frytek i nadmiernej ilości białego pieczywa. Na deser wybierz owoce zamiast ciast, a jeśli akurat ciasto jest jakimś lokalnym specjałem, spróbuj, ciesz się smakiem i nie miej wyrzutów, ale z pewnością wystarczy ci jeden kawałek. Kolejną kwestią jest alkohol, też w cenie… Zastanów się czy codziennie musisz pić kolorowe drinki, czy wystarczy lampka wina?
2. Nie zalegaj na leżaku – spaceruj, zwiedzaj, ruszaj się. Wiem, że wielu osobom urlop kojarzy się z błogim lenistwem i nicnierobieniem. Jeśli nie będziesz się przy tym specjalnie objadać, to w sumie leż i odpoczywaj. Jeśli jednak jesteś w jakimś nowym, ciekawym miejscu, to aż żal byłoby nie przespacerować się brzegiem plaży, nie sprawdzić czy miasteczko ma rynek, lokalny targ, a może jakieś sporty wodne, wycieczka w góry? Pomysłów jest dużo, wszystko zależy od tego, jak bardzo lubisz aktywny wypoczynek, jeśli nie, to spacer również wystarczy. Codzienny, dłuższy spacer pozwoli ci na to, żeby bez wyrzutów sumienia posmakować (w granicach rozsądku) lokalnych specjałów lub zjeść gofra nad morzem. Ustal sobie, że coś za coś, jest goferek, ale jest też jakaś forma ruchu.
3. Smakuj lokalnych potraw, ale rozsądnie. Poznawanie nowych miejsc to również poznawanie kuchni, nie wyobrażam sobie nie zjeść lokalnych przysmaków w imię trzymania się diety! Ale jak zawsze zalecam rozsądek. Po pierwsze dowiedz się wcześniej, co w danym kraju/regionie warto zjeść, takie informacje bez problemu znajdziesz na blogach podróżniczych. Ustal, czego chcesz spróbować, kiedy już będziesz na miejscu zadbaj o kompana do jedzenia, zamówcie jedną porcję na pół. W ten sposób możesz spróbować dwóch lub trzech dań bez obaw, że zjesz więcej niż zwykle. Taką degustacją zastąp jeden z posiłków.
4. Na wycieczki zabieraj jakąś przekąskę, a jeśli nic nie masz, to na straganie kup owoc, a nie fast food. Jeśli planujesz wycieczkę jednodniową, dłuższy spacer, zwiedzanie zamku czy wycieczkę rowerową pamiętaj zabrać ze sobą wodę i jakąś przekąskę. Unikniesz w ten sposób kupowania przypadkowych produktów tylko dlatego, że musisz jakoś zaspokoić głód. Jeśli już przytrafiła ci się taka sytuacja w sklepie lub na straganie kup owoce, a do picia wodę.
5.Wakacje nie oznaczają, że odpuszczasz całkiem, pozwalaj sobie ale z głową. To zdanie podsumowuje podejście, jakie wszyscy powinni mieć na urlopie. Jeden dodatkowy deser, gofry czy pizza nie sprawią, że „nie jestem już na diecie, zjem teraz wszystko, pomartwię się po powrocie”. Zasada wszystko albo nic nie sprawdza się w takich sytuacjach. Lepiej z góry założyć, że na urlopie pewnie zjem coś nadprogramowego, kalorycznego, z podwójnym zapiekanym serem itp. Na zdrowie! Jeśli nie zmienisz tego w wakacyjną regułę, którą będziesz powtarzać przez wszystkie dni wyjazdu, to nic strasznego się nie stanie. Spacer, wycieczka rowerowa czy pływanie pozwolą wybaczyć takie pojedyncze wakacyjne grzeszki.