Jeszcze tylko kilka dni i “nie ruszaj, to na święta” zamieni się w “a może jeszcze kawałeczek serniczka?”. Świąteczne stoły w większości polskich domów uginają się od jedzenia, a słowo umiar często wypada na kilka dni ze słownika. We wspólnym spędzaniu czasu nie ma nic złego, gorzej jeśli ograniczymy ten czas tylko do siedzenia przy stole. Rodzinne spotkania, masa ulubionych potraw i powszechne namawianie do jedzenia nie pomagają w zachowaniu zdrowego rozsądku i zjedzeniu tylko tyle, na ile ma się ochotę. Co zrobić, żeby nie przytyć w święta?
Ten mini świąteczny poradnik “Jak nie przytyć w święta” to 10 rad, które bez większych problemów powinno udać się wcielić w życie każdemu. Nie namawiam nikogo do ścisłej diety, bo nie chodzi wcale o to, żeby nic nie zjeść i odmawiać sobie wszystkiego. Ale podejście “zjem wszystko, na dietę będzie czas od nowego roku”, też nie jest najlepszym pomysłem. Jak zwykle w żywieniu chodzi o umiar.
Jak nie przytyć w święta?
Nakładaj małe porcje
Pomyślmy sobie ile jedzenia jest na stole, a przed nami jeszcze kolejne świąteczne dni i kolejne porcje smakołyków. Sporo prawda? Od samego początku przyjmijmy zasadę, że nakładamy najwyżej połowę zwykłej porcji, a właściwie to symboliczna łyżka też spokojnie wystarczy. Rozumiem, że większość z nas ma swoją ulubioną potrawę, na którą czeka cały i rok, a co za tym idzie – MUSI pojawić się dokładka. Jasne, rozumiem. Dokładka jest ok, ale pod warunkiem, że zjedzona ze smakiem, a nie dopchnięta, “bo kolejna okazja za rok”. Zasadniczo chodzi o to, żeby zachować umiar, żeby z rozpędu nie nałożyć na talerz swojej zwykłej porcji.
Nie musisz spróbować każdej potrawy, zjedz te, które najbardziej lubisz
To kontynuacja punktu pierwszego. W moim rodzinnym domu był zwyczaj, że trzeba było spróbować każdej wigilijnej potrawy, a było ich 12. Staram się trzymać tej tradycji, ale nakładam tylko trochę każdej z nich. Jednak w kolejne dni, kiedy ten zwyczaj już nie obowiązuje wychodzę z założenia, że jem tylko to, na co mam ochotę, nie muszę próbować wszystkiego, no chyba, że jest to coś nowego, innego i chcę poznać smak. Przecież nikt nikogo nie będzie rozliczał z tego, czy nałożył sobie z każdej miski i z każdego talerza, kamer monitorujących raczej też nie ma ????.
Zachowaj regularność
W świąteczne dni często gubimy wypracowany rytm posiłków. Zasadniczo w wielu przypadkach jedzenie w święta to… jeden posiłek, który zaczyna się rano, a kończy wieczorem. Wszystko dlatego, że jedzenie bardzo często jest wyłożone na stole, jest dużo, różnorodnie, smacznie. A dodatkowo świąteczny czas sprzyja lenistwu, nicnierobieniu i jedzenie jakoś tak samo ląduje na talerzu, trochę z nudów, trochę z powodu tego, że jest i leży. Warto trzymać się swojej dotychczasowej rutyny i zachować liczbę posiłków, lub nawet zwiększyć ją, ale z chociaż dwugodzinną przerwą między nimi. To pozwoli nam ograniczyć trochę nieświadome, bezrefleksyjne jedzenie. Dodatkowo nasz układ trawienny będzie miał chwilę wytchnienia, co z pewnością doceni.
Naucz się odmawiać
Dla niektórych odmawianie jest największym problemem w święta. Skoro ciocia proponuje, nakłania, bierze pod włos („Mojego ciasta nie zjesz?”, „Od rana stoję w kuchni, żeby upiec, a teraz nikt nie chce jeść”.), rozumiem, że nie jest łatwo. Ale naprawdę zawsze możesz odmówić lub ewentualnie minąć się z prawdą mówiąc, że już zjedliśmy dwa kawałki. Nie chodzi o to, żeby robić komuś przykrość odmawiając („Za tłuste, takiego nie jem”, „Nie smakuje mi to”), po prostu grzecznie podziękujmy i np. pochwalmy za inną potrawę („Za sernik już podziękuję, bo najadłem się barszczyku z uszkami, pyszny był, już nic nie zmieszczę”).
Woda do picia
Napoje gazowane i soki mają bardzo dużo cukru, pobudzają apetyt, a dodatkowo potrafimy ich wypić całkiem sporo. Szklaneczka soczku 3 razy dziennie i mamy całkiem sporą dawkę kalorii i cukru. Do picia najlepiej wybrać wodę, herbaty ziołowe albo kompot z suszonych owoców (jest dobry na trawienie).
Jeśli już sięgasz po alkohol wybierz wino
Często powtarzam, że alkohol lubi towarzystwo… jedzenia ????. Pijąc alkohol zjadamy więcej, bo puszczają nam hamulce, silna wola słabnie, chętniej sięgamy po dokładkę. Dlatego jeśli decydujemy się na picie alkoholu w święta, to starajmy się ograniczyć ilość, a dodatkowo zwróćmy uwagę na to w jakiej formie pijemy alkohol (drink z napojem gazowanym?).
Zrezygnuj z kupnych słodyczy
Świąteczna wypieki niech będą jedynymi słodkościami, na jakie decydujemy się w tym czasie. Cukierki, wafelki, czekoladki i inne kupne słodycze to rzeczy dostępne przez cały rok, nie są takim rarytasem jak ulubione świąteczne ciasto. Cukierki zjadamy często automatycznie, trochę w biegu, nie zostaje ślad na talerzyku, który zmusiłby do refleksji “a który to już dzisiaj kawałek?”. Jeśli wśród słodkich potraw świątecznych są pierniki, to warto nałożyć sobie kilka sztuk na talerzyk i zjeść, podjadanie bezpośrednio z puszki nie pozwala nam zapanować nad ilością.
Ziemniaki i chleb zjedz po świętach
Ryba/mięso i surówka na obiadowym talerzu w zupełności wystarczy. Ziemniaki, chleb, ryż spokojnie zjemy po świętach. Ich rolą w codziennych posiłkach jest zapewnić sytość, a w święta głód raczej nam nie grozi… Z pewnością i tak zjemy więcej niż zwykle, dlatego lepiej ograniczyć “wypełniacze”. Przecież i tak wiadomo, że będzie deser ????
W kryzysie mięta i siemię lniane
Ratunkiem na obżarstwo (jeśli jednak nie udało nam się powstrzymać) jest mięta lub siemię lniane (w wersji do picia), wspomagają pracę jelit i łagodzą wzdęcia. Unikajmy herbatek „na trawienie”, bo one niestety rozleniwiają jelita.
Aktywność
Zadbajmy o to, żeby świąt nie spędzić jedynie przy stole, to sprzyja jedzeniu z nudów. Jeśli tylko pogoda pozwala wyjdźmy na spacer. Dzięki temu organizm będzie miał szansę spożytkować sporą dawkę energii, jaką mu dostarczyliśmy.